niedziela, 10 października 2010

między zmysłem a ciałem

czy można wspinać się na ostrze

gnając złudzenia mandragory

gdy w dole zgniłej ryby ości

wyziewem wchodzą w życia nozdrze



twórca ludzkiego niespełnienia

w kulturze upatrywał wiary

nie w zjednoczeniu nieba z ziemią

ale w energii ziemskiej miary



nie byt porozrzucanych spoiw

co łudzą strawą wieczną

ale niepokój co pozwala

siły nabierać w nadczłowieku



nic to co w grobach się rozkłada

choćby pamięcią przysypane

nie powie woli gdzie się skłaniać

czy w górę wzlecieć czy być w dole



nie może się rozkleić ciało

na to co ludzkie i to co boskie

więc za pokutę ma niestałość

a za nagrodę wolną wolę



tyranii słów ulec to polec

w wielkiego świata rzeczach małych

być jak ten obrót w zamkniętym kole

spalać istotę myśli śmiałą



bezradność z jaką przyszło patrzeć

na świat co pustką się mozoli

zagadkę daje jedynie ciału

zmysły uwalnia zaś z niewoli.

piątek, 8 października 2010

można się poezją przystroić jak rosą

można się poezją przystroić jak rosą
każdego ranka gołe stopy obmywać w naturze
lecz gdy słońce wysoko wzejdzie
będzie jedynie biedakiem,który bez butów spaceruje
a gdy księżyc oświeli wnętrze ziemi stanie się nędzarzem
który nocą ciemną błąka się w przestrzeni
i umiera z wyziębienia i strachu
dopóki nie pojawi się człowiek
z którym przyjdzie iść zwyczajną drogą
bez ułudy trwania w świadomości Boga.

czwartek, 7 października 2010

pamięć

matka moja rozdała już wszystko
rozgarnia powietrze
przykłada do ran suche liście
to dowód istnienia mojej matki
urodzonej w trzydziestym dziewiątym
gdy babcia Felicja zbierała szmaty
skórki od chleba ogryzki
bliska wizji nieszczęścia
chodziła polami nad rzekę
bawiła lalkami z dziećmi
jadła śnieg,którym lepię bałwany
tylko czasem łapię jego płatki
i przykładam do skroni jak lek.

taka mi się widzi przyszłość

nie chce mi się myśleć o tym
co by było gdyby wyszło
w jakie popaść by kłopoty
mogła moja rzeczywistość
raczej to się nie wydarzy
chociaż ciągle mam nadzieję
człowiek dniem i nocą marzy
że z głupoty swej się śmieje

by nadmiarem móc się dzielić
i rozdawać wokół ludziom
to co tak im się należy
taka mi się widzi przyszłość
żeby równość panowała
tym co nie chcą tym co brzydzą
bym głupotę rozdawała
niech się równo ze mną wstydzą

dar ten by im nie zaszkodził
a mnie ulżył znacznie pewnie
wizja moja nazbyt śmiała?
ach,gdy łechce tak przyjemnie.

poniedziałek, 4 października 2010

było

"było"to słowo jedno
było za dzień który minął
przeszłości sedno
skróciło się chwilą
"o było" nie jako wykrzyknik
lecz myśl nagłą prędką
rozstanie na pewno
rozmowę zamkniętą
by mogło być jeszcze
by zdarzyć się chciało
coś więcej coś piękniej
śmielej ciało w ciało
musiało być jednak
to"było" co trwało
w odmętach gdzieś znikło
lecz coś pozostało
więc "było"jest nadal
i może to szczęście
by być było wiecznie
w pamięci zamknięte
bo jakże by było
samotnie niewdzięcznie
gdyby jest było pierwsze
od wspomnienia lepsze.

Obserwatorzy