gdyby poskładać miłość w wiersz
poruszony od wspomnień
byłoby może lżej
o wszystkim zapomnieć
tę myślą tchnięty w drodze
zacząłem pisać o miłości
o zaufaniu i o nadziei
które przegnały życia wodze.
szedłem z każdym słowem dalej
gdzie łunę było widać białą
by nie stać się przegranym
przywoływałem miłość w słowach całą.
ty mi mówiłaś przy starej wierzbie
że wróżbę spełni nam źdźbła trawy
ja uczuć twych ciekawy
zatapiać chciałem się bezbrzeżnie
ludzkiego głosu mi zabrakło
ludzkich zapamiętanych gestów
który na nowo kształt odkrywa
które nie widzą przestróg
szedłem ja dalej w bezkresu przestrzeń
goniąc za słowem twoim
aż zrozumiałem, że nie przystoi
ubierać miłość w wiersze
na końcu były tylko myśli
płynące tratwą głodu
tam słowa twoje pozostawiłem
wiersz swój stopiwszy z lodu.
wtorek, 3 sierpnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O mnie
Archiwum bloga
-
▼
2010
(61)
- ► października (5)
-
▼
sierpnia
(24)
- wieszam obrazy jak ludzi
- do zobaczenia w Pyrmoncie
- zamierają palce
- jedno zdjęcie
- artyzm i jego ograniczenia
- za rok o tej porze
- niewierni
- bzy
- znikasz
- neuron
- to nie wątpliwość a pewność przykazań
- o wyższości miejsca nad istnieniem
- jeżeli już musisz
- jasne,że możesz
- gdy morze gada
- niedomknięte życie
- zatopiony w Fauście
- przypuszczam
- maszyna Turinga
- dwa
- miłość ubrana w wiersz
- nieśpieszno nam
- Lita skało
- nikt nie wie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz