były dwa zgoła odmienne obrazy
jeden on-zatopiony w Fauście
drugi ona-Fausta Desdemona
w głębię patrzyli razem
wydobyć ją chcieli choćby z podziemi
by się przypodobać-mówili
by pragnienia ukoić -milczeli
duszę ćwiczyli na nogach
w osiedlowej siłowni"Idealne ciało"
schodzili codziennie po schodach
stopień niżej by tak nie bolało
w kondycji doskonałej dotrwali do finału
-zbrodni archanioła.
sobota, 7 sierpnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O mnie
Archiwum bloga
-
▼
2010
(61)
- ► października (5)
-
▼
sierpnia
(24)
- wieszam obrazy jak ludzi
- do zobaczenia w Pyrmoncie
- zamierają palce
- jedno zdjęcie
- artyzm i jego ograniczenia
- za rok o tej porze
- niewierni
- bzy
- znikasz
- neuron
- to nie wątpliwość a pewność przykazań
- o wyższości miejsca nad istnieniem
- jeżeli już musisz
- jasne,że możesz
- gdy morze gada
- niedomknięte życie
- zatopiony w Fauście
- przypuszczam
- maszyna Turinga
- dwa
- miłość ubrana w wiersz
- nieśpieszno nam
- Lita skało
- nikt nie wie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz