przypuszczam,że nie będę niczym więcej
niż ten człowiek co leży pod płotem
wysysam pomarancze
od niej też się można uzależnić
widziałam go kiedyś jako ojca dzieci
szedł z kubkiem czy foremką piasku
dzieci za nim sznureczkiem
było jasno
widziałam różne rzeczy
z zawrotną szybkością spadały ziarna
żadna klepsydra nie zaprzeczy
było czarno
szedł lekko wartko
smak hardości rozlewał się w gardle
gdyby ktoś raz powiedział:
nie warto
piątek, 6 sierpnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O mnie
Archiwum bloga
-
▼
2010
(61)
- ► października (5)
-
▼
sierpnia
(24)
- wieszam obrazy jak ludzi
- do zobaczenia w Pyrmoncie
- zamierają palce
- jedno zdjęcie
- artyzm i jego ograniczenia
- za rok o tej porze
- niewierni
- bzy
- znikasz
- neuron
- to nie wątpliwość a pewność przykazań
- o wyższości miejsca nad istnieniem
- jeżeli już musisz
- jasne,że możesz
- gdy morze gada
- niedomknięte życie
- zatopiony w Fauście
- przypuszczam
- maszyna Turinga
- dwa
- miłość ubrana w wiersz
- nieśpieszno nam
- Lita skało
- nikt nie wie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz